Odpowiedź na powyższe pytanie należałoby zacząć od wyjaśnienia – co to znaczy być „eko? To bardzo modne i coraz częściej stosowane określenie, rzadko jednak używane w dobrym kontekście znaczeniowym i nie współgrające z behawiorem człowieka. Skąd wzięło się to pojęcie i jakie ma dzisiaj znaczenie? O zdanie poprosiliśmy zdeklarowane eko-mamy.
Jeśli słysząc „eko” przychodzi do głowy skojarzenie z ekologią – jest to jak najbardziej prawidłowe. Natomiast istnieje wiele definicji opisujących tę naukę, uwzględniających między innymi zakres zainteresowań, metody badań i pole jej działania. Zanim padnie deklaracja – jestem „eko”, warto zastanowić się w czym ten status będzie się przejawiał i jakie elementy stylu życia będą tego dowodem. Cel, jaki powinien przyświecać podążaniu za filozofią „eko” – bo tak można to określić – stanowi przede wszystkim propagowanie stylu życia z troską o to, co pozostanie dla następnych pokoleń. Przekazywanie idei tej filozofii ściśle wiąże się z wychowaniem ekologicznym. Od najmłodszych lat. Na szczęście potrzeba życia w zgodzie z naturą we współczesnym świecie rośnie. Wynika to, z co raz częstszych katastrof środowiskowych – mniejszych i większych. Dla dobra środowiska, zarówno nieożywionego, jak i biotycznego wystarczyłoby parę czynności, które przyczyniłyby się do jego ochrony. Co przede wszystkim determinuje postawę eko? Mówi Magda – przede wszystkim mama Kuby i Franka, fizjoterapeutka, instruktorka metody Pilates, zwolenniczka metody Alexandra. „Postawa, świadomość jak dużo daje nam natura, zainteresowanie, odmienny jednak styl życia, szacunek, ochrona. Metoda ta jest prosta: wystarczyć chcieć, otworzyć oczy i działać. Dzieci uczą się między innymi poprzez naśladownictwo, rozmowę, robienie pewnych rzeczy razem – warto wychowywać je do życia w harmonii ze środowiskiem, bo przecież każdy człowiek stanowi jego nieodłączną część”. Z nadzieją, że większość rodziców, zwłaszcza przyszłych, wykaże chęć czerpania inspiracji z eko-zwolenników, podsumujmy, na jakie komponenty zachowań warto zwrócić uwagę. Ponieważ temat jest niezwykle obszerny, skupmy się tymczasem na odżywianiu.
Dobre wybory podczas zakupów
W mobilizacji do pracy nad postawą konsumencką, w której weryfikuje się każdy zakup, ważne są rzecz jasna finanse. Jednak ma to zdecydowanie inny wymiar, niż ten, którym objęci są wyznawcy pro-ekologicznego stylu żywienia się ale z pewnym oporem przed nim – ze względu na powszechne uważanie ekologii za drogie przedsięwzięcie. Owszem – stawianie domów pasywnych, kupno samochodów hybrydowych czy codzienne zaopatrywanie się w żywność z upraw ekologicznych z pewnością jest obciążające. Ale nie w tym rzecz. Oszczędność, umiar, segregacja, ponowne wykorzystanie i nauka dobrego gospodarowania nie wymagają dużego nakładu finansowego. Temat żywienia pozostaje wśród innych najistotniejszym, ku znanemu wszystkim stwierdzeniu „jesteś tym, co jesz”. Przez ów temat nie warto się prześlizgiwać. Należy go zgłębiać. Ważne jest jednak to, iż wbrew pozorom nie tylko regularne odwiedzanie sklepów z tzw. zdrową żywnością kształtuje świadomość prawidłowego odżywiania. Znaczący wpływ ma na nią także zachowanie pewnych zasad podczas przygotowania posiłków, spożywania ich, a także skorelowania z aktywnością fizyczną. Bycie „eko” nie opiera się jedynie na zakupach w sklepach ekologicznych czy bio-bazarkach. Niezbędna jest również chęć zdobywania wiedzy, które produkty są nieprzetworzone, mają niewielką ilość dodatków oraz w jaki sposób je przygotować, by uzyskać bezpieczny, smaczny, zdrowy posiłek. Wówczas z powodzeniem można nazwać go „eko”. Co ciekawe, ostatnie badania TNS Polska „Żywność ekologiczna w opiniach Polaków” wykazują, że już 30 proc. Polaków kupuje żywność ekologiczną. Jest to dość dobry wynik, niestety jeszcze nie do końca zadowalający, ale ze względu na to, iż są to produkty nie na każdą kieszeń. To prawda, że w Polsce, gdzie rolnictwo ekologiczne jest w fazie początkującej, różnica w cenach wyrobów konwencjonalnych, a tych z upraw ekologicznych jest większa niż w innych krajach europejskich. Prognozuje się jednak, że wraz z rozwojem sieci dystrybutorów, zwiększającym się popytem i przyrostem producentów surowców ceny te będą ulegać obniżeniu. Inna kwestia to wybór żywności organicznej z uwagi na smak – dla Polaków zdrowie pozostaje na drugim miejscu. Mając jednak na myśli dbałość o zdrowie dzieci, ich prawidłowy rozwój i funkcjonowanie w obecnych czasach, może warto zamienić tę kolejność i rozejrzeć się na
przykład za mąką orkiszową lub zrobić frytki z brukwii? Kasia Nowak – mama 9-miesięcznego Juliusza, założycielka firmy dostarczającej eko-warzywa i owoce opowiada o wyborach swoich klientów: „Dużo naszych Klientek to mamy, które dla dzieci kupują ekologiczne warzywa i owoce. Inni podążają po prostu za modą. Obie grupy najczęściej wybierają podstawowe: jabłka, ziemniaki, marchewkę czy koperek. Jednak moją misją jest edukowanie Klientów do przyrządzania prostych potraw z użyciem mało znanych warzyw. Furorę zrobiły frytki z brukwii (polecam!). Teraz na topie są chipsy z jarmużu- świetny przemyt zieleniny dla dzieciaków!”
Co jeszcze ważnego pozostaje w temacie eko-żywienia? Etykiety – nie potrzeba wbrew pozorom spędzać wielu godzin na ich studiowaniu. Wystarczy znać kilka pozycji, których unikanie wiele zdziała na korzyść zdrowia. Chociaż wtedy – potocznie – mówi się o tzw. „zdrowej żywności” i myli z pojęciem żywności ekologicznej – certyfikowanej i objętej określonymi standardami, podczas gdy ta pierwsza o nazwie stworzonej dla celów marketingowych i sprzecznej z prawem. Jeśli pojawia się zamysł kupna eko-produktów, podstawą wszelkich wyborów jest odnalezienie certyfikatu. Jest ważny. Informuje o tym, że do produkcji wspomnianej żywności nie używa się chemicznych środków ochrony roślin i nawozów sztucznych – jedynie kompost, obornik czy składniki mineralne naturalnie występujące w przyrodzie. Ponadto w żywieniu zwierząt stosowane są przede wszystkim pasze z ekologicznego gospodarstwa lub dokupuje się pasze ekologiczne z dopuszczalną domieszką pasz konwencjonalnych. Ekologiczne artykuły spożywcze nie zawierają sztucznych barwników, środków zapachowych, ani konserwantów. Znając te aspekty łatwo będzie wykonać zadanie domowe: zapoznanie się ze składem tradycyjnych, powszechnie zalecanych jogurtów, serków dla dzieci, a następnie płatków śniadaniowych. Dla chętnych jeszcze soki. Temat do szerszego rozwinięcia następnym razem. Na uwagę zasługują także opakowania – najkorzystniej byłoby kupować produkty bez zbędnych tworzyw. Po pierwsze ze względu na potencjalną migrację substancji do żywności, po drugie – po co produkować odpady? Faktem pozostaje, że niektórych artykułów oczywiście nie da się zakupić bez opakowań. Wówczas można wybierać takie, które można powtórnie przetworzyć. Najważniejsza zasada – minimalizm, popierany trafnie słowami Ludwiga Mies van der Roche: „Mniej znaczy więcej”. W dzisiejszych czasach, przy dostępności wielu usług, atrakcji, przedmiotów, trudno jest zachować umiar i walczyć z konsumpcjonizmem. Szczęśliwie istnieją jeszcze podmioty, które podejmują próby walki ze stanem określanym przez czasownik „mieć”. Ku temu powstał między innymi ruch zwany downshiftingiem. Polega ujmując prosto na … upraszczaniu życia! Mniej stresu, mniej dóbr, a więcej czasu, wewnętrznej harmonii i samozadowolenia – czyż nie zachęca?