Wyzwanie foodporn, trend publikacji kawy czy lanczu na instagramie z oznaczeniem miejsca spożycia lub autora przepisu oraz wiele innych modnych, używanych i chętnie podejmowanych dziś działań. Są Ci znajome? Poznaj nowy rozrywkowy kierunek i dowiedz się, czy to kolejna, bezpieczna zabawa, czy może zagrożenie, które nie warte jest ryzyka.
Popularny mukbang…
Słowo mukbang jest kombinacją słów z języka koreańskiego: meokneun (jeść) oraz bangsong (transmisja). Czy masz już jakieś pomysły, czego może dotyczyć? Podpowiem! Mukbang oznacza transmitowanie spożywania posiłków na żywo. Wideo może być jednak także nagrane już wcześniej, a za jakiś czas opublikowane, np. na YouTube, Instagramie. Trend pochodzi z Korei Południowej. Szybko zyskał użytkowników i fanów w wielu miejscach na globie. Czy wiedząc już, że to transmisja jedzenia online, macie myśl, czy to zabawa, którą warto poznać, czy… może uważasz to szybko za rodzaj niebezpieczeństwa? Ja jestem w tej drugiej grupie. Dlaczego?
Mukbang – jak wygląda?
Osoba, która nagrywa, pokazuje siebie w trakcie jedzenia i przeważnie je głośno wzmacniając poziom słyszalności odgłosów za pomocą specjalnego sprzętu. Dzięki temu oglądający słyszą bardzo dobrze odgłosy siorbania, mlaskania, przeżuwania, przełykania…Mukbang charakteryzuje się także tym, że osoba nagrywająca i transmitująca nagrania je dużo, produkty wysoko węglowodanowe, wysoko tłuszczowe, typowo niezdrowe a nawet pije alkohol.
...ale…po co?
Takie pytanie zadali sobie naukowcy. Doszli do wniosków, że z uwagi na fakt wzrostu liczby jednoosobowych gospodarstw domowych w Korei Południowej, ludzie stracili tradycję i przyjemność społeczną spożywania wspólnych posiłków. Nie mogli temu psychicznie sprostać, zatem wymyślili, że jedzenie przed kamerą pozwoli im się socjalizować i cieszyć się z „obecności” internautów zastępując tym samym ludzi przy stole. Naukowcy dali wniosek, że mukbang to rodzaj rozwiązania na potrzebę tworzenia wspólnoty i bliskości. Ponadto sama obserwacja kogoś jedzącego ze słyszalnością danych odgłosów może wywołać odczucia podobne do przyjemności, którą odczuwa się w chwili jedzenia. Badacze mówią również o tzw. zastępczej satysfakcji. Ogląda się mukbang po to, by zaspokoić poniekąd chęć na określone posiłki. Czyli? Samo oglądanie takiego nagrania już wystarczy, a można w takiej sytuacji być spokojnym o swoje zdrowie i figurę.
Mukbang – czy to zagrożenie?
Jak już powyżej zapowiedziałam… Tak, według mnie to jest niebezpieczne dla dwóch stron ekranu komputera czy telefonu. Ci, którzy nagrywają (zazwyczaj konsekwentnie i regularnie) narażeni są na znaczne obniżenie kondycji zdrowotnej, na otyłość i jej powikłania, a także na zaburzenia odżywiania. Kto wie, czy człowiek objadający się przed kamerą nie zachowuje się potem kompensacyjnie? Nie idzie wymiotować, nie bierze środków przeczyszczających czy nie zarzyna się w siłowni łykając termogeniki? Druga strona ekranu – oglądający. Na choroby cywilizacyjne i zaburzenia odżywiania narażeni tak samo, bo często jedzą razem ze swoimi „przyjaciółmi” transmitującymi. Ale przede wszystkim zagrożeniem jest sam pomysł oglądania i śledzenia losów tych osób. Podpowiedzi niekorzystnych dla zdrowia zachowań, kształtowanie złych nawyków i ich powielanie wśród odbiorców to standardowy efekt uboczny mukbangu niosący naprawdę opłakane skutki. Szczególnie wśród nastolatków.
Wybierz swoje stanowisko
Ciekawa jestem co ty, drogi czytelniku myślisz o mukbangu. Może widzisz jeszcze inne cechy, tła, efekty tego trendu? Daj koniecznie znać! A przedtem polecam obejrzeć chociaż jedno nagranie na YouTube. Podaję przykład tutaj.