Cześć! Nazywam się Marta Cerioli, jestem Włoszką, ale mieszkam w Polsce od dwóch lat. Teraz pewnie zastanawiacie się, co robi w Warszawie włoska dziewczyna w wieku 22 lat. Może to zabrzmi jak żart, ale jestem baletnicą w Teatrze Wielkim Opery Narodowej … Poważnie, wierzcie – Włosi też mogą być w formie !!!
Niestety włoskie przyzwyczajenia nie zawsze są dla mnie najlepsze, ponieważ powinnam zwracać uwagę na moją dietę – nie tylko ze względu na masę ciała, ale dlatego, że moje ciało musi pracować w 100% podczas treningu. Łatwym przykładem, aby pokazać co mam na myśli jest śniadanie: typową włoską tradycją jest śniadanie słodkie, takie jak: mleko z ciastkami lub rogalik z cappuccino. Wiem, że nie jest to korzystne, ponieważ organizm potrzebuje rano trochę białka. Słodkie śniadanie oznacza krótką sytość i szybszy spadek glikemiczny… oznacza to, że kiedy cukier spada, czuję się jakby zmęczona, umysł nie jest „jasny”, a żołądek znów prosi o więcej jedzenia (PIZZAAAA!). I tutaj znowu nasz błąd: my Włosi uwielbiamy węglowodany. Mamy tendencję do ich spożywania bez równoważenia białkiem. Odkąd mieszkam w Polsce zaczęłam jeść inaczej, a nawet pić inaczej. Nie, nie myślcie źle… chodzi mi o herbatę! Odkąd tu jestem, czuję, że potrzebuję gorących napojów, np. herbaty, by się ogrzać; we Włoszech, jeśli ktoś zobaczy, że piję gorącą herbatę prawdopodobnie zapyta mnie, czy jestem chora lub czy boli mnie gardło! Naprawdę nie mamy tej tradycji, ale kiedy tu zamieszkałam zrozumiałam, jak ważne jest, aby moje ciało było nawodnione także ciepłymi napojami, szczególnie w pracy, w której tracę dużo płynów i elektrolitów.
Innym dobrym nawykiem, który tu nabyłam jest picie zupy przed każdym posiłkiem: we Włoszech zupa jest typową potrawą, którą mama gotuje ci, gdy jesteś chory lub jeśli na zewnątrz jest „naprawdę zimno” (naprawdę zimno we Włoszech to prawdopodobnie „przedwiośnie” dla Polaków… przepraszam, bądźcie cierpliwi dla nas!). Polska uczy mnie wiele tego, jak być zdrową i silną tancerką. Jestem Wam zatem winna przysługę! I właśnie dlatego chcę podzielić się z Wami przepisem na moje ulubione danie – Risotto (poważnie, kto nie lubi risotto ??!)To nie jest oficjalny przepis, ale tak właśnie przygotowuje tę potrawę moja babcia Laura, którą nazywam „Risotto della Nonna Lalli”. Oto przepis na 4 porcje:
– 1 biała cebula
– kieliszek białego wina
– szafran
– ryż do risotto
– 1 kostka warzywna
– oliwa z oliwek extra virgin
– Parmezan
Aby przygotować takie Risotto, powinieneś pokroić cebulę (grubsze lub cieńsze kawałki zgodnie z twoimi preferencjami) i wymieszać w garnku z odrobiną oliwy z oliwek, aż cebula stanie się trochę ciemniejsza i zacznie smakowicie pachnieć! Następnie dodaj ryż do garnka (zwykle dwie garści dla każdej osoby, a więc 8 garści dla 4 osób), powinieneś wymieszać go z olejem i cebulą, aby „błyszczał” w oliwie. Po minucie dodaj białe wino do garnka i pozwól ryżowi je wchłonąć przez kilka minut. Następnie dodaj dwie duże szklanki wody do garnka, poczekaj, aż wszystko się zagotuje i dodaj kostkę warzywną. Risotto powinno być „al dente”, więc gotuj je około 15/20 minut (jeśli będzie zbyt gęste, dodaj więcej wody i wymieszać). Następnie, w ostatniej chwili rozpal ogień do minimum i dodaj szafran, dużo parmezanu, tak by było kremowo i smacznie! Następnie oprósz danie jeszcze Parmezanem i podlej kieliszkiem czerwonego wina … buon appetito!