„Wkrótce nas chłód ogarnie wraz z mrokiem zimowym…” – mówi „Pieśń jesienna” Baudelaire’a. Krótszy dzień, chłód, plucha nie zawsze muszą odbierać radość tej pięknej pory roku. Nie dajmy się powszechności, stereotypom i wpływom malkontenckich osobistości ze świata kanapowych narzekaczy. Zapewne nie tylko mnie jesień kojarzy się między innymi z przebywaniem w ciekawych, przyjemnych café. Zalecam – z punktu widzenia dietetyka , jak i jednostki dbającej o kultywowanie życia slow. I tak oto z Placu Édith Piaf przeniosłam się niedawno na Plac Grzybowski w Warszawie, gdzie elegancja splata się z prostotą.
Charlotte Menora (niegdyś była tutaj Restauracja Menora), druga po perełce chic mieszczącej się na Placu Zbawiciela proponuje klasyki francuskiego bistro: quiche, tarty, croissanty, brioche, pain perdu, kanapki z serem kozim lub ratatouille. Ponadto w smakowitym menu znajdują się także potrawy kuchni żydowskiej: mój faworyt – cymes Charlotte czyli marynowana marchewka, daktyle, kolendra, orzechy laskowe, caviar juif (grillowana chałka z gęsią wątróbką, jajkiem, cebulą i buraczkami), pudding z chałki, a także wyśmienite blintzes delikatne naleśniki faszerowane białym serem, różaną wodą, skórką pomarańczową, podane z aksamitną śmietanką i płatkami róży). Zdecydowanie usprawiedliwiona rozpusta! Zwolennicy różnego rodzaju pieczywa skosztują tutaj także pyszne bajgle. W Charlotte Menora, z okazji ważnych świąt żydowskich zespół doświadczonych kucharzy przygotowuje dodatkowo rozmaite spécialité. Nie wiem, czy już wiecie, ale w kolejnym, wspaniałym miejscu stolicy powstaje trzeci skarb! Charlotte na Pl. Trzech Krzyży już niebawem – mam nadzieję – otworzy swoje wnętrza dla admiratorów francuskich smaków. Dodam jeszcze dla tych nieobecnych w warszawie, że Charlotte istnieje także we Wrocławiu i Krakowie!
Warszawskie akcenty francuskie cieszą się popularnością. Aranżacja wnętrz, menu, muzyka to elementy współtworzące atmosferę dzięki której można przenieść się chwilowo do Paryża i Francji. Przesiedziałam już we wszystkich. Przejadłam i przepiłam prawie wszystko. Jednak z całym sercem polecam Charlotte. Miejsce stworzone przez Justynę Kosmalę – związaną przez długi czas z Francją – to minimalistycznie urządzone bistro, w którym nawiązuje się znajomości przy charakterystycznym common table. Gdzie tak, jak we Francji – pije się wino w karafkach, wypieka formowany ręcznie chleb na zakwasie leavin – z dzikich drożdży żyjących na skórkach winogron z upraw ekologicznych. Miejsce, gdzie zawsze są świeże kwiaty i gdzie tarty cytrynowe nie mają kilokalorii! 😉 Jeśli nie na croissanta czy eklera to obowiązkowo przybywajcie rozkoszować się herbatami marki Mariage Frères. Moja ulubiona to Vert Provence – zielona z lawendą. W Paryżu polecam odwiedzić herbaciarnie Le Marais (30 rue du Bourg-Tibourg) i Madeleine (17 Place de la Madeleine) gdzie można zakupić wspomniane herbaty. Życzę Wam pięknej, pachnącej jesieni – już się zbliża!