MÓJ SŁODKI PARYŻ

Paryż to dla mnie między innymi miejsce uniesień kulinarnych, a żeby zrozumieć to miasto trzeba się chwilę zatrzymać. Kojarzony z bagietką, winem i croissantami nie brzmi aż tak ciekawie… Dlatego postanowiłam przedstawić Wam nieco inne punkty, dzięki czemu może odwiedzicie Paryż z odmiennym nastawieniem. Francja – kraj, który pielęgnuje finezję i zmysły, nalega by delektować się chwilami przy szampanie. Albo, przy słodkościach, jeśli ktoś jest admiratorem tego właśnie smaku. Ja może nie aż takim mocnym, ale nie przeczę, że uwielbiam zjeść pyszne ciastko. Pozwalam sobie na to bez żadnego poczucia winy. Pewnie czasami zjem ich za dużo w ciągu tygodnia, ale wtedy dzieje się to bardzo rzadko. Potem to równoważę. I dlatego tutaj o tym piszę. W gabinecie poruszyłam raz kwestię „czy można jeść ciastka”, pamiętacie, że …naprawdę można. Zatem zobaczcie, gdzie je z kunsztem, klasą i niezwykłymi doznaniami spałaszować w Paryżu.

Ogrody Luksemburskie, Paryż

Niezbędne tutaj będą oczywiście adresy. Moim ulubionym miejscem jest najstarsza cukiernia paryska Stohrer. To tam zawsze kupuję przepyszne tarteletki z malinami – oczywiście w sezonie. Zimą polecam ciastko Paris-Brest, pełne orzechów laskowych i jeśli tylko ktoś lubi taki styl ciastek, trudno nie ulec pokusie. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, a miłośnicy eklerów nie będą wiedzieli, który spróbować pierwszy. Choć prawdziwi smakosze eklerów powinni trafić do L’Eclair de Génie. Spotkałam się z twierdzeniem, że jest to najlepsza „eklerownia” świata. Następne miejsce to LA PATISSERIE CYRIL LIGNAC, gdzie polecam oczywiście tartę malinową. Może nie jestem obiektywna, bo uparcie polecam wypieki z malinami, ale po prostu polecam Wam mój nieziemsko uwielbiony smak, czyli co czuję i kocham ze słodyczy najbardziej.  Kolejnym miejscem, które czasami już muszę omijać z daleka to sklep i cukiernia La Cure Gourmande. Torba ciasteczek madeleine, prezenty dla kochających ciasteczka, czekoladki oraz inne smakołyki. Będąc tam koniecznie spróbujcie billes – małych, chrupiących czekoladek mlecznych.

Ogrody Luksemburskie, Paryż

Szczerze, mnóstwo mam takich paryskich miejsc, gdzie nie raz, nie dwa mocno zgrzeszyłam. Biegałam potem wzdłuż Sekwany chyba ze trzy godziny, bo tak już mają byli tancerze i dietetycy. Ale jeśli piszę o tych naprawdę wysublimowanych i wartych uwagi lokalizacji, tylko kilka według mnie zasługuje na regularne wizyty. Dla mnie liczy się wszystko w kwestii wyboru i polecania danego smakołyku, a mianowicie:

  • wygląd
  • smak
  • obsługa lokalu
  • lokalizacja lokalu
  • atmosfera lokalu i okolic
  • sposób podania, pakowania słodkości
  • cena produktu

I teraz byłabym niemiła, gdybym nie wspomniała, że tak określę śmiało – pewnej świątyni czekolady Michela Chauduna w VII dzielnicy. Zmysłowy blask mokki mówi wszystko, a aromat jest wręcz odurzający. Rozpływająca się w ustach czekolada, choćby miała wszystkie cukry świata, utwardzony tłuszcz i inne aromaty, pozostanie moją ulubioną. Wybaczcie…

Wiecie co? Prawda, co wyżej napisałam, ale żeby już być z Wami do końca szczerą to przyznam, że smak smakiem – maliny górują zawsze, ale jak mam jeść coś, o czym wiem, że nie jest ogółem zalecane ani naukowo, ani rozsądnie, ani z punktu widzenia biologicznego, to zawsze staram się manewrować w myślach faktami, że to coś, powinno mieć chociaż jeden element zdrowy. W moim przypadku jest to owoc lub orzech. Zarówno latem, jak i zimą (kiedy brak tego ulubionego) można wybrać tak, aby uczynić naszą dyspensę nieco bardziej korzystną, niż pochłaniać totalną bombę niezalecanych i szkodliwych dla zdrowia składników. Także czy to styl paryski, czy inny, pamiętajcie o tym, by umieć delektować się wybraną przez siebie łakocią, a mam na myśli to, żeby Wasz wybór nie był podyktowany tylko smakiem.

Fot. Atelier Moskal

2 Replies to “MÓJ SŁODKI PARYŻ ”

  1. polecam też ten ciastkowy adres 🙂
    http://www.carlmarletti.com

  2. dziękuję, bardzo mi się podoba!

Comments are closed.