Ten, kto lubi światło słoneczne muskające skórę, dające przyjemne ciepło i w efekcie ładną opaleniznę jednocześnie dobrze wie, że kąpiele słoneczne bywają też… niebezpieczne. Mimo to często zapominamy o filtrach, rozwadze, uważności na znamiona czy nawet ich kontrolne badanie. Bo przecież potrzebna jest nam witamina D a opalona skóra to miły dodatek do looku! Weźmy temat pod lupę.
Wpływ słońca na skórę
Słońce emituje promieniowanie, z którego do Ziemi dociera światło. Widoczne i niewidoczne dla oczu – promieniowanie ultrafioletowe. Te niewidoczne mają ogromny wpływ na skórę i organizm człowieka. Szczególnie UVA – odpowiedzialne za opaleniznę i przyspieszające starzenie się oraz UVB – drażniące oko, powodujące zmiany pigmentacyjne skóry i jej tempa starzenia się a w najgorszym przypadku nowotwory skóry. Dodatkowo w połączeniu celowej ekspozycji na słońce przy jednoczesnym spożywaniu konkretnych roślin, pojawia się działanie fotouczulające, o czym pisałam tutaj.
Synteza witaminy D
Podczas ekspozycji na działanie promieni słonecznych w organizmie wytwarzana jest witamina D (to dość istotne, bo organizm ludzki nie jest w stanie zrealizować zapotrzebowania z żywności). Temat jest jednak bardziej złożony. Aby człowiek mógł wytworzyć witaminę D, musi zaistnieć kilka czynników, m.in. będzie to zależne od stopnia nasłonecznienia, zanieczyszczenia powietrza, pory dnia oraz roku, szerokości geograficznej, masy ciała, karnacji skóry. Bardzo istotna jest szerokość geograficzna odpowiadająca położeniu Gdańska – w przedziale między październikiem a marcem, organizm nie jest w stanie wytworzyć żadnej ilości witaminy D! W Polsce synteza skórna witaminy D jest skuteczna w sezonie wiosenno-letnim, czyli maj-wrzesień pomiędzy 10.00 a 15.00. Właściwe muszą być wówczas tzw. czynniki sprzyjające, jak: temperatura powietrza, odpowiedni kąt padania promieni, pokrywa chmur, która nie przysłania słońca. Ekspozycja minimum 18% powierzchni całego ciała przez 15 minut w takich warunkach powinna wygenerować naturalną syntezę 2000-4000 IU/dobę witaminy D. Ważną rolę odgrywa również indywidualna pigmentacja skóry.
Naturalne SPF
Takowe są! Czerwone warzywa i owoce zawierające duże ilości przeciwutleniaczy z grupy karotenoidów (luteina, zeaksantyna, likopen, beta-karoten). Żywność bogata w witaminy C, A i E oraz sulforafan (największe jego ilości znajdują się w warzywach krzyżowych, a przede wszystkim w brokułach). Sulforafan posiada wiele właściwości prozdrowotnych – między innymi korzystnie wpływa na skórę (może on chronić przed uszkodzeniami spowodowanymi promieniowaniem UVB i UVA oraz skutecznie zabezpieczać przed poparzeniami i uszkodzeniami skóry). Barierę obronną skóry wzmacniają także kwasy tłuszczowe omega-3. Warto spożywać produkty, które je zawierają (awokado, oliwa z oliwek, tłuste ryby morskie, siemię lniane, olej lniany). Mają przede wszystkim działanie przeciwzapalne, nawilżające i wygładzające skórę. Mogą zatem przyspieszyć jej regenerację po opalaniu.
Zamienniki UVB
Znalazłam. Była to droga dość długa i wyboista. Uwielbiam się opalać i od dziecka to robię. Zawsze miałam uprzedzenia do „samoopalaczy”. Ich zapachu, barwy jaką daję skórze czy widocznych u kogoś zacieków, plam. Ale przyszedł czas i sygnały, które zmieniły mój punkt widzenia. M.in. pojawienie się wielu dużych przebarwień na skórze, przesuszenie latem, które ma skutki także później. No i najsilniejszy argument – ryzyko rozwoju poważnych chorób skóry zmotywowało mnie do zmian. Będę korzystać z promieniowania UVB ale z dużą rozwagą. Stosuję teraz więcej naturalnych SPF ale i starannie dobranych kosmetyków. Kolor skóry będę mieć wciąż ładny i jeszcze wzbogacony dodatkowymi benefitami jak wygładzenie, odżywienie. Właściwy kosmetyk to moje odkrycie – brązer Fuemo. Ujął mnie pięknym zapachem, konsystencją i efektem. Żadnych zacieków, trwałość, nawilżenie i gładkość skóry. Dzięki jakościowym składnikom brązer spełnił swoją rolę i pozwolił mi utrwalić, wzmocnić postanowienie o redukcji opalania się. Będę mogła z dużym umiarem korzystać ze słońca a nadal mieć super kolor skóry.