Moje miasto, mon amour

„Każdy film kręcony w Paryżu ma w sobie wartość dodaną. Mając to miasto w tle, scenariusz staje się świętem , coś jak serwowanie szampana do obiadu…”

Stephen Clarke ,,Paryż na widelcu”

Paryż zamieszkuje ponad 2,2 mln osób i jest podzielony na 20 dzielnic, kolejno ponumerowanych, a pierwszą jest centrum miasta. Kolejne znajdziemy rysując na mapie ślimaka – w ten sposób utworzono podział administracyjny stolicy Francji. Sercem miasta jest wyspa Île de la Cité. Wyznaczono go przed gmachem katedry Notre-Dame – to „punkt zero” , z którego obliczane są odległości z Paryża do innych miast. O Paryżu można mówić godzinami, jednak poza tym, że znajduje się tam słynna Dama – wieża Eiffla, której widok zawsze robi wrażenie, niezależnie czy codziennie widuje się ją kilka razy, czy też przez smog widoczna jest tylko jej podstawa, jest tu wiele innych, ukrytych pereł, które warto zobaczyć, poczuć i zapamiętać wędrując po francuskich ulicach. Wiadomo też, że „miasto tysiąca wiosek” posiada jedno z najczęściej odwiedzanych muzeów świata – Luwr. W zależności od zainteresowań i chęci, w Paryżu każdy znajdzie coś dla siebie i nie zmarnuje ani jednej chwili. Podobno, jak wiele dziedzin naszego życia, miasto to się kocha lub nie nawidzi. Ja zdecydowanie je kocham. Urzekło mnie od pierwszego pobytu. Zabrała mnie tam Mama, po drodze na wycieczkę po wioskach Prowansji, w 2001 roku. Później już tylko wracałam. Na krótko i na długo. Tak naprawdę, nie umiem wyrazić, jak silnie przyciąga mnie do tego miejsce. Kiedy się w nim znajduję, zmieniam się w najszczęśliwszą swoją postać. Tak w środku.

Zamieszkała tu również moja przyjaciółka Joanna, która dzielnie postawiła na swoim i zrealizowała swoje marzenia. Kiedyś spędziłyśmy wspólnie Wielkanoc w Ogrodach Luksemburskich, pięknie to wtedy wymyśliła.

Najpiękniej jest tam dla mnie oczywiście jesienią – moją ulubioną porą roku. Kolory są nie do opisania. To trzeba zobaczyć. Znaleźć się tam, gdzie można usiąść w Bar de la Place Edith Piaf (22 Rue de la Py) na espresso, przedtem kupując w cukierni baba au rhum lub eklera z kremem waniliowym i orzechami pekan – słodkości w Barze nie ma, więc właściciel pozwala je sobie tu przynosić.

Latem też jest dobrze, bo Francuzi mają wolne i odczuwa się więcej przestrzeni, zwłaszcza w komunikacji, mimo, że to przecież wakacje także dla przybywających tłumnie turystów. Problem może być nieco z wilgocią i „ciężkim” do oddychania powietrzem. Ciekawe jest to  w odczuciach człowieka (mam na myśli siebie tutaj też), że potencjalnie niekomfortowe warunki, trudności i przeszkody w ogóle nie mają znaczenia i są do szybkiej akceptacji, jak naprawdę się coś, kogoś kocha.

No i wreszcie o jedzeniu! Uwielbiam Paryż także za to, że można tu znaleźć wbrew powszechnym mniemaniom, przystępne cenowo miejsca ze zdrowymi posiłkami, jeśli nie chcemy gotować w domu. Podaję kilka ulubionych:

Café Ginger, Nanashi, Soul Kitchen, Bob’s Juice Bar, Season, Marché des Enfants Rouges 

Na kawę koniecznie tutaj:

Café Loustic, La Caféothèque de Paris, Café Kitsuné, Strada Café, Fondation Café, Merci  

Najlepsze według mnie cukierenki (uwaga, można tam przepaść):

Cyril Lignac, Le Cafe Pouchkin

Lećcie czym prędzej, jeśli nie byliście. I koniecznie odwiedźcie parki. Są wspaniałe.