Centralny komputer w organizmie to mózg. Kieruje wszystkim, co robimy. Jak wpływa na jedzenie, jakie spełnia dla niego rolę i czy da się go przeprogramować na inne, bardziej korzystne dla zdrowia tory jeśli nieco zboczyliśmy?
Nawet jeśli jedzenie odczuwane jest przez kubki smakowe, nosem czujemy a uszami słyszymy chrupanie lub mieszanie masy pokarmowej w jamie ustnej to bez mózgu to nie działa. Dzięki temu organowi organizm odbiera zmysły a ślina „cieknie” często na myśl o danym jedzeniu.
Gdy mamy w zwyczaju na przykład codzienne jedzenie deseru pod obiedzie, możemy przeprogramować mózg aby zamiast tego pił napar ziołowy lub ciepłą herbatę. Jednak jest pewien warunek. Musimy docenić rangę wiedzy i włożyć nowe postanowienie, myśl w pamięć – jak w komputer. Są tu świadomość i wiedza, emocje, informacje, skojarzenia. Jeśli deser po obiedzie kojarzy się przyjemnie, tak zostało to wgrane. Wielką zaletą mózgu jest to, że jest neuroplastyczny – uczy się mimowolnie. Jeśli nauczymy się, że zamiast deseru można wypić herbatę po obiedzie i będziemy to utrwalać, jest szansa na zapisanie tego nowego „programu” – nawyku. Aby pomóc mózgowi dobrze i właściwie wybrać, dobrze jest usiąść z wielką kartką, uruchomić pamięć i wypisać wszystkie wydarzenia dietetyczne, które nam sprzyjały a które nie. Kiedy masa ciała rosła, kiedy malała, kiedy miał miejsce dany incydent zdrowotny i co się z tym wiązało. Następnie znajdując się już w teraźniejszości decydujemy czy jesteśmy w stanie podjąć na twardo ze sobą działania i stopniowo osiągać zamierzony cel, cele.
Zdarza się czasami, że osoby, które chcą rzucić np. jedzenie deseru po obiedzie nie akceptują tego, że droga do tej zmiany wiąże się z dużym wysiłkiem i trwa. Jest to także trudne, aby nie dać się oszukać mózgowi. Tutaj trzeba przyjrzeć się jakie nawyki, utarte schematy okazywały się z góry zgubne a mózg i tak za nimi podążał. Wtedy zastępujemy je innymi i je trenujemy. Sugeruję wtedy zasięgnąć rady zaufanej osoby z boku. Wspólnie można rozłożyć dany nawyk na czynniki pierwsze i obejrzeć go z każdej strony. Wnioski mogą być bardzo ciekawe.
Najgorszymi nawyki są te, które zakładają usprawiedliwianie się brakiem czasu, postracjonalizacja (musiałem zjeść batona bo bym zemdlał) ale i podatność na reklamy. Mózg silnie ulega sugestii tego co usłyszy lub zobaczy. Potem rodzą się emocje, które zostają. Kojarzone z danym jedzeniem. Mózg łatwo ulega przekazom, szczególnie wtedy kiedy dany komunikat z obrazem uruchomią ośrodek nagrody. Tak rodzi się tzw. zachnianka. Piękne, pyszne słodycze – błogostan – nagroda. Efekt? Zachcianka. Nierzadko zlekceważona.
Aby najlepiej działać w zgodzie ze swoim mózgiem najlepiej jest ustanowić sobie cel. Następnie narysować oś, która będzie oznaczać drogę do tego celu. Zaznaczając małe osiągnięcia, parcie do przodu generujemy poczucie sprawczości, satysfakcję, motywację, unikając tu działań mózgu z którymi nam trudno. Przy realizacji tych osiągnięć nie można powtarzać sobie złych komunikatów ale tylko te dobre. Ćwiczeniem może być opisywana tu sytuacja z deserem po obiedzie. Patrzysz na deser, ale nie jesz go tylko odstawiasz i zamiast niego robisz herbatę. Mózg otrzymuje info: „nie potrzebuję deseru, wypiję herbatę”. I w ten sposób uczy się nowego. Jeśli to będziesz ćwiczysz, mózg zapamięta i nie będzie podsuwał zbędnych, sprowadzających Cię na złą drogę informacji.