Deserowo z Paliną Rusetskaya – solistką Polskiego Baletu Narodowego

Dziś zapytałam moją cudną, sumienną podopieczną Palinę Rusetskaya, jakie pytania odnośnie odżywiania słyszy w kontekście swojego zawodu. Czego się dowiedziałam? Zapraszam do lektury!

<<Wśród top-5 pytań do baletnicy znajduje się, „czy baletnice jedzą słodycze?” I odpowiedź brzmi tak: jedzą i mają z tym (jak i gimnastyczki z tancerkami innych technik, dla których liczy się wygląd estetyczny) największy problem, który akurat spowodowany jest przekonaniem, że baletnica ogólnie nie musi jeść (a słodyczy tym bardziej!!!) A zaczyna się wszystko w dzieciństwie, kiedy młoda tancerka w szkole baletowej po raz pierwszy słyszy „od teraz jedzenie zakazane” „musisz schudnąć”.   I słyszy to na każdym etapie nauczania. Niestety nie każda szkoła baletowa ma taki luksus posiadania dietetyka (a to, moim zdaniem musi być OBLIGATORYJNE!). I dziewczyny, które nie mają pojęcia o tym, jak m.in. „schudnąć” myślą, że po prostu muszą przestać jeść. Słodycze z takim myśleniem stają się całkowicie ZAKAZANYM OWOCEM, który wydaje się jeszcze bardziej słodszym… niektórzy potrafią zjeść czekoladę i później nic nie jeść, bo dzienny limit kaloryczny na cały dzień już został przekroczony. I myślą, że tyją od tych zjedzonych słodyczy, a nie od zaburzonego rytmu odżywiania. Niestety atmosfera w szkole (a często i później w teatrze), kiedy życzliwe koleżanki patrzą i obserwują kto i co je, zwłaszcza ta, której powiedziano schudnąć buduje poczucie winy. Utrwala to poczucie i społeczeństwo, często rodzina, które też mają w głowie stereotyp „baletnicom zakazano jeść”… nierzadko usłyszysz od jakiejś ulubionej cioci przy świątecznej kolacji, kiedy pozwolisz sobie na deser, pytanie „a ty możesz jeść słodycze?!” Albo na jakiejkolwiek uroczystości każdy będzie patrzeć w twój talerz i uważać za swój obowiązek skontrolować co i ile ty jesz, BO jesteś baletnicą.

Tak – poczucie winy utrwala się latami. I nierzadko spotykana sytuacja, kiedy te tancerki, co przestali tańczyć z jakichś powodów, zaczynają jeść tak, jak chcą i nie tyją-bo już nie mają przede wszystkim problemów w głowie i tzw. syndromu baletnicy. Już mogą sobie pozwolić wcinać słodycze przez cały czas, ale najczęściej już nie chce im się, bo MOŻNA. Na szczęście jestem już dorosłą, doświadczoną tancerką, która przez lata, miliony prób, błędów, eksperymentów, przez współpracę z dietetykiem poznała swoje ciało i słodycze jem BEZ poczucia winy i lęku, że natychmiast przytyję  parę kilo. NIE! Bo główną i najprostszą zasadą jest REGULARNE, ZBILANSOWANE, ZDROWE odżywianie, wprowadzone nie na parę tygodni, a jako styl życia! Wtedy deser od czasu od czasu nie będzie stanowić zagrożenia dla życia i częściej (i świadomie!) będzie się chciało wybierać zdrowsze warianty tych słodyczy. Na szczęście w dzisiejszych czasach nie ma nic prostszego, niż znalezienie zdrowej alternatywy: zdrowych batoników, deserów bez cukru, nawet znajdziesz zdrową czekoladę! Zawsze można przygotować słodkie przekąski samemu-przepisów w internecie nie brakuje! Młodym tancerkom i wszystkim, kto dba o linię ja bym poradziła nie bać się słodyczy, a raczej dbać o regularne i zdrowe żywienie!!!>>

Fot. (od góry):

  • Tomasz Gola
  • Eugene Mynzul
  • Ewa Krasucka